AS |
Wysłany: Pon 9:59, 23 Lip 2012 Temat postu: Relacja z wyprawy |
|
Kiedy już mój pojazd wrócił z Charkowa, gdzie w tamtejszych Zakładach Naprawy Broni Pancernej przechodził generalny remont, mogłem w końcu wyruszyć na następną wyprawę.
Tym razem postanowiłem wybrać wypuścić się znacznie dalej niż do Kampinosu, którego granice zaczynają być zbyt ciasne jak na potrzeby wypraw KTK.
O 6 rano wyjechałem z klatki schodowej, by po 9 godzinach i 3 minutach zatrzymać się przed działką w Rekownicy (w pobliżu Szczytna). Sama jazda zajęła równo 8 godzin. Godzinę i 3 minuty spędziłem głównie w sklepach - uzupełniając płyny i chłodząc się lodami. Pokonałem 170 km, częściej jadąc pod górkę niż z górki (na jednym ze zjazdów przekroczyłem prędkość 50 km/h).
Na początku podróży ominąłem Legionowo, gdzie grasuje wiecznie głodny Machnaś, i wybrałem drogę przez Nieporęt, Zagrze i Serock.
Teren zaLegiony w Zegrzu
Serock
Po drodze do Pułtuska natrafiłem na nawet ładny drewniany kościół, przydrożny bunkier i wielką truskawę. Do samego Pułtuska dotarłem po 3 godzinach jazdy. Zatrzymałem się tam na pierwszy postój.
Pomnik marszałka Piłsudskiego w Pułtusku. Chwała Marszałkowi!
Z Pułtuska pojechałem dalej na północ. Za Makowem Mazowieckim wiatr wiał mi w twarz, zaczęły się podjazdy i z zachodu szła na mnie burza. Szczęśliwie udało się ją ominąć, ale i tak przed Przasnyszem (około setnego kilometra) padłem ofiarą drugiej burzy. Szczęśliwie tylko lekko skropił mnie deszcz i chmury popędziły dalej na wschód.
Bociany przed burzą
Krajobraz po burzy
W Przasnyszu natknąłem się na intrygującą płaskorzeźbę upamiętniającą 1000 lat państwa polskiego:
Później było już z górki. Przejechałem przez Chorzele, w Wielbarku skręciłem na zachód i po ostatnich 11 km dojechałem do Rekownicy.
Pomnik naczelnika Kościuszki w Chorzelach
WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z PODRÓŻY DO REKOWNICY SĄ ZROBIONE TELEFONEM KOMÓRKOWYM
Trasa podróży
Na miejscu byłem o 15. Nogi na szczęście nie odmówiły posłuszeństwa, ale też nie skakały ze szczęścia. Po odespaniu wysiłku od następnego dnia jeździłem po okolicy, a od czwartku jeździli ze mną znajomi, których gościłem na działce.
W sumie w czasie tego tygodnia przejechałem na rowerze:
poniedziałek 170 km
wtorek 22 km
środa 25 km
czwartek 60 km
piątek 50 km
sobota 54 km
W sumie około 381 km
Poniżej kilka zdjęć z krainy Omulwi, którą w dużej części zwiedziliśmy.
Praktycznie za każdym razem kiedy wjeżdżaliśmy w las natykaliśmy się na stare (nawet XIX wieczne) poniemieckie cmentarze:
Mapa naszych wypraw:
 |
|